07 maja 2004, 08:09
Idąc po krętej ścieżce życia
bez częstych kłótni, ślubów i picia
tańcząc jak baletnica na wielkiej estradzie
ja jednak z życiem sobie nie radzę
idę ulicą, mijam sklepy i kioski
większe i mniejsze miasta i wioski
nie patrząc na innych, lecz na siebie samą
Bo serce me pomału tykać już przestaje
zatapia się w morzu czarnej nienawiści
i nikt go już uratować nie zdoła
tylko niezruszona i silna ma wola
lecz ona, jak na złość pomocy dać nie chce
wołam i krzyczę, lecz mnie ne słucha
wydaje się cicha, obojętna na los mój, głucha
cóż więc mi zostaje, wielki Panie życia
jak nie płakać, i wrzeszczeć, na cały głos krzyczeć
moze wtedy usłyszą mnie bracia z daleka
kto wie, co podczas wędrówki jeszcze mnie czeka