Archiwum październik 2003


Bez tytułu
29 października 2003, 21:32

To siła połączona z pychą
W tym samym narodzone dniu,
Dwugębny swój obnoszą chichot,
Płód karłowatych twarzy dwu.

Ich żądzą oraz przeznaczeniem
Władza bez granic, wieczny rząd.
Podwójna dusza i sumienie
Lecz jeden wspólny dla nich front.

Kochaj nienawiść innych ludzi,
Opluty - w ślinie ich się pław,
Nienawidź! Nie pozostań dłużny,
Łykaj obelgi, groźby traw!

Staną za tobą najsilniejsi,
Oddaj im swą nienawiść w pacht.
Oni się nie posłużą pierwsi,
Na twoją korzyść zagra strach.

Umilkną lepsi, zginą słabi,
Niepewni - tobie złożą hołd.
Wiedzą, że słowem możesz zabić,
Ze każde zdanie twe - to mord.

Dla siebie rwij, co tylko możesz,
Trzeba ci wiele, jest cię dwóch.
Podwójny nosisz mózgu orzech,
Ale podwójny także brzuch.

Ze swoich wstydów sztandar uszyj,
Każ go nad sobą zawsze nieść,
By najparszywszym snom twej duszy
Pokornie oddawano cześć.

Pogardź bliskimi, zdradź, gdy zdradzą,
Wyśmiej ich małość, miłość zdław.
Zawistnym zaświeć w oczy władzą,
Pyszń przy nich się i pusz jak paw.

Twym wrogiem Skorpion, patrz pod nogi,
Ze Strzelcem trzymaj, póki trwa.
U Wagi miej gościnne progi,
Wszak Waga o dwojakich dba.

Nie ma dla ciebie miejsca w niebie,
Piekłu nadejściem swoim groź.
Nie upodabniaj się do siebie,
Odwrotność zawsze w sobie noś.

Kiedy rozpadniesz się na dwoje
I wszyscy ujrzą grubą nić,
Ktoś ci założy ją na szyję
I może wtedy zaczniesz żyć.

 

Bez tytułu
28 października 2003, 17:17

hmmm moze to z byt pochopne zeby to wszystko tak skonczyc??

to koniec...
26 października 2003, 20:42

oswiatczam ze popeniam samobujstwo poetyckie

w swiecie realnym zostaam ponizona i wysmiana

tylko dlatego ze pisze takie wiersze i  skasuje tego bloga

poco ma cos istniec co niema sensu....

Bez tytułu
25 października 2003, 22:16

Płacz
ukryty w szumie fal
spłoszony krąży jak ptak
kamieniem trafiony spada
Gdy noc
jedyną kobietą jest
jej tylko dotykać chcesz
ostatnią już której wierzysz

Bez tytułu
23 października 2003, 21:22

PĘTLA CISZY


powód jest inny

ale mówi że płacze
przez niego
i tak zaczyna się koniec

on niepotrzebnie przeprasza
kupuje kwiaty nad ranem
skleca ratunkowy wiersz

ona zarzuca mu na szyję
pętlę ciszy

i trwa to
w nieskończoność
w nieskończoność
to trwa

ona mu na szyję zarzuca
ciszy pętlę

on niepotrzebnie kupuje kwiaty
skleca ratunkowy wiersz
nad ranem przeprasza

i tak się zaczyna koniec
przez niego płacze
mówi ona

ale powód
ten cholerny powód jest inny