Archiwum listopad 2003


Bez tytułu
30 listopada 2003, 21:08

Wierz w Anioły
nawet jeśli ich skrzydła są czarne
Uwierz w Diabła
choćby na jego rogach spoczywała
płonąca aureola
Uwierz w ślepą miłość
i równie ślepą nienawiść
Uwierz w słowa z których szydzi wiatr
Uwierz w strach
Uwierz oczom i spragnionym dłoniom
obrazom
pełnym barw i zaklętego
milczenia
Uwierz w dotyk i w głos
w muzykę i w ciszę
Uwierz w tysiące codziennych spraw
Któregoś dnia uwierz
we mnie

 

Bez tytułu
24 listopada 2003, 22:00

Kiedyś pozwalał mi latać
i wzbijać się, aż do słońca,
pozwalał mi biegać w deszczu
i śnić w świetle księżyca...
Teraz muszę klęczeć przed Nim
ze związanymi rękoma,
ze spuszczoną głową
przykrywając oczy włosami
i nie mogę pobiec dalej,
by zapomnieć...

Bez tytułu
23 listopada 2003, 08:42

Na krawędzi dnia, na krawędzi snu
Przegrana w nierównej walce
Na krawędzi dnia, na krawędzi snu
Ja klęczę a wokół tańczy

Czas - mój największy wróg, mój najlepszy przyjaciel
Czas - nie używa słów, ale zawsze odnajdzie

Bez tytułu
20 listopada 2003, 18:06

Płacz
ukryty w szumie fal
spłoszony krąży jak ptak
kamieniem trafiony spada
Gdy noc
jedyną kobietą jest
jej tylko dotykać chcesz
ostatnią już której wierzysz

 

Bez tytułu
14 listopada 2003, 22:07

czy warto żyć niczym święty
bo czasami mam takie momenty w których
zastanawiam...się czy rymując sam siebie zbawiam
od zbrodni nawet postawiłem prostą hipoteze
żyje jak się da i ile wlezie chodźby na imprezie
chce to przeżyć bo w życiu łatwo nie żyć
a poddają się tylko przegrani
umierają kobiety  dzieci i kapłani mężczyźni
widać na codzień w telewizji wesoła rodzina
z urlopu wracała uderzyła w tira
pochowana cała orkiestra
na pogrzebie grała...
to tylko aluzja mała do tego co nie musi się wydarzyć
bo to tylko spekulacje jeśli ci zależy to pogłębie akcje
 nasto letni nieletni rano pobudka do szkoły
wstał dzień nowy cały i zdrowy przystępuje do śniadania
jeszcze nie wie co ma do oddania...co ma do stracenia
już nie zmieni przeznaczenia tam na niego czekają
i on tam na kogoś poczeka już niedługo spotka przyjaciela
on też niczego nie świadomy miał wypadek samochodowy
mieli życie proste beztroskie warunki w domu
boskie nie palił nawet szlugów chciał posmakować
wielu rzeczy jeszcze tyle przed nim perspektyw
jak wody w oceanach mógł pojechać na studia w stanach
przecież mógł być wielkim reformatorem
to się skończyło hardcorem teraz bezboleśnie tutaj
stoje opisuje czyjeś życie nie moje...
nie boje się śmierci bo nię będe miał czasu
na jej powitanie jak przyjdzie czas to szerokie ubranie
w obowiązku nadzieja była żywa umarła w zalążku
jeszcze tylko zamnąć oczy i nie patrzeć jak ten świat się stoczy S();

umrą strajkujące pieręgniarki
umrą z głodu albo z umrą walki
wycięczenia
umrą moje myśli
umrą ludzie z mojego otoczenia
narazie ja umieram w sobie
ciężki przypadek po ciężkiej dobie S();

Jeśli nie bóg to kto tam kurwa czuwa
kto podejmuje te decyzje kto ma taką władze
jak coś mnie spotka to sobie poradze i nikt
się nie zapyta kto taki
kto wyznacza te szlaki
kto zastawia te pułapki
przez kogo płaczą matki
na pogrzebach czy to musiało się tak skończyć tyle wrażeń już nie trzeba
to samo ramie musi historie połączyć
dopisać nowe fragmęty poprawić błędy
dać komuś fortune drogą losowania
może cię ominąć choć nie wiem
jak dużo starania żyj pełnią życia
policzone serca bicia.
dzisiaj sprawdziło się karty
grunt twardy to nie zapadam się
w miejskie bagno wpadłeś w nie i sam nie wiesz jak to
żyje się raz bywa że nie cały
z tą dywizą od kiedy byłem mały
z tą dywizą bloki mnie wychowały
i nauczyły ważnej nauki pieręgnowanie życia też jest formą sztuki
chociaż zależne do tego stosunki to na końcu wyrównają się rachunki...
za dużo się na to na patrzyłem
za jednym zamachem całe życie zawaliłem
chociaż to tylko przypadki nikt nie przypuszczał że do pierwszej
wpadki przepraszam za łzy matki płyną łez kałuże nie ja nie wzrósze
bo nie musze...już nic....pozostane między wami jako widz patrzą na mnie
nie zobaczysz nic to nie pic na wode oddałem pokute czuje swobode
po wyjściu z opresji jak będziesz odchodził obejrzyj się w tył
na świat pełen agresji
bo to nie my..bo to nie my
w otchłań żeby ktoś po nas doznał tego
samego życia obfitującego w zło
tego życia w którym gro zaufania
łączy nas chęć prawdy poznania
nie pora do spania chociaż kiedy to
pisze słysze wszechobecną cisze
nikogo nie ma w okolicy miasto milczy
to miasto teraz słucha kiedy noc głucha
nawet na ulicy nie widać oświetlenia
blask księżyca daje natchenia
na kolejne wersy okolice "my" blokersi
to już ostatnie pokolenie reszta to tylko złudzenie
a pisze liryke nie fantastyke kiedy słysze muzyke
moje słowa mają areodynamike pozdrawiam całą ekipe
trzymajcie się....pozdrawiam też okolice pozdrawiam wolice
to dla was osoby na które licze....szanujcie życie
tego nie przemilcze chociaż apetyty wilcze..jedni odchodzą
drudzy zostają u kresu mojego dzieciństwa poznałem wiele oznak skurwysyństwa
i podłości ludzkiej....syndrom karetki łudzkiej
gdzie człowiek na człowieka szczeka a ten sam los wszytkich czeka
bez wojen i kłutni
to czemu odchodzimy smutni....
zadałem pytanie nie oczekuje odpowiedzi
znam ją....bo wiem co w ludziach siedzi
myśle że każdy wie nie potrzebuje podpowiedzi.

przełamaliśmy matryce
nie podległą arytmetyce wiem jakie fakty wiedze
wiem że tak się stanie leci kolejne niepodległe nagranie
w zakazanym stanie i o tym jak jest naprawde
o tym że życie wcale nie jest łatwe
a szególnie dla nastolatka który przekona się że świat to pułapka
na własnej skurze omijaj frędzli w niebieskim mundurze
niebo ziemie porusze ekstrawagancja numer pierwszy
widze prawde to zasługa wierszy i tych przerzyć
nie do zapomnienia setek przeżyć zaskoczenia
niesamowitymi zwrotami akcji kłopoty
które poddałem kuracji bez adnotacji
do fundacji za zasługi za oknami deszczu strugi
jak to bywa w warszawie czy jestem we śnie czy jestem na jawie
bez sygnetów na łapie bez cienia przelewam na papier doświadczenia
za moje życie w pełnym rozkwicie zostawiam ślad po sobie na płycie

Napisa Kumpel:*

S();